Logo portalu podatkowego Podatnik.info

DARMOWY PROGRAM DO PIT 2024/2025

Przewodnik Ekonomiczny #4  Inflacja dobra, inflacja zła.
Rafał Woś
http://sxc.hu/
podatnik.info

Przewodnik Ekonomiczny #4 Inflacja dobra, inflacja zła.

Darmowy program do rozliczania PIT 2023/2024

Windows, MacOS, Linux, iOS oraz Android

Rozlicz PIT online

lub pobierz za darmo

I tej "śmierci pieniądza" trzeba za wszelką cenę zapobiec. Dopiero teraz uczymy się podchodzić zagadnienia wzrostu cen w sposób bardziej zniuansowany. To znaczy widzieć także jej dobre strony.

To stare myślenie o inflacji najpełniej reprezentuje niezwykle popularny w ostatniej ćwiartce XX wieku ekonomiczny celebryta Milton Friedman. Uczył on, że inflacja - zawsze i wszędzie - jest zjawiskiem monetarnym. Czyli, że przejawia się tym, iż w systemie jest za dużo pieniędzy. Ten "nadmiarowy pieniądz" dostał się do gospodarki albo przez zbyt tani kredyt (niskie stopy procentowe), albo przez nadmierny wzrost płac. I jedno i drugie jest - zdaniem liberałów - czymś złym. Bo prowadzi do inflacji. Tego typu argumentacja przez lata prowadziła na świecie i w Polsce do ostrej krytyki rządowych programów równościowych. A więc motywowanego ekonomicznego troską o społeczną spójność podnoszenia najsłabszych warstw społeczeństwa. Przez programy socjalne albo wzrost płacy minimalnej. Te rozwiązania - nazywane zbiorczo "rozdawnictwem" - miały prowadzić prosta droga do inflacji.

 

Na marginesie odnotujmy tu pewną ciekawostkę. Oto środowiska celujące w takiej argumentacji zazwyczaj nie miały nic przeciwko… obniżkom podatków. Choć przecież to także pompowanie w system dodatkowej płynności i skutek takich rozwiązań będzie dokładnie taki sam, jak w wzrostu płac czy taniego kredytu. Tym skutkiem będzie więcej pieniędzy w systemie. To znaczy większy popyt, to znaczy większa inflacja. Dla liberałów płace i kredyt są jednak złe, ale niskie podatki już dobre. Zostawmy to jednak na boku.

 

Jakoś tak jesienią 2021 roku w (dotąd dość konserwatywnych) kręgach ekonomistów z Europejskiego Banku Centralnego pojawiła się koncepcja „nadgonienia inflacji”. Inflacja – powiadali ludzie z EBC – zbyt długo była na zbyt niskim poziomie – wyrządzając przy tym gospodarce i dobrobytowi społecznemu wiele szkód. W związku z tym banki centralne powinny być w najbliższych latach gotowe na dopuszczenie nawet dłuższych okresów podwyższonego wzrostu cen. Właśnie po to, by inflacja mogła trochę nadgonić. Także w formie rosnących płac, które nie powinny być traktowane jako zagrożenie (bo będzie inflacja!) ale jako szansa na wyjście z wielu pułapek, w które nas neoliberalna ortodoksja zapędziła. 

 

Dlaczego? Analityk EBC Sebastian Schmidt (w pracy napisanej do spółki z japońskim ekonomistą Taisuke Nakatą) dowodził na przykład, że pułapka niskiej inflacji nosi wszelkie znamiona tzw. samospełniającej się przepowiedni. Działa to tak: trwa stagnacja, a inflacja jest niska. Dzieje się tak właśnie dlatego, że uczestnicy rynkowej gry nie wierzą w perspektywę gospodarczego ożywienia. A bank centralny nie ma już większego pola manewru, bo stopy procentowe znajdują się w okolicach zera. To sytuacja, w której gospodarka dławi się na jałowym biegu. I za nic w świecie nie chce ruszyć do przodu. Mało tego, nikt już nawet nie wierzy, że mogłaby ruszyć. To był problem bogatego zachodu aż do wybuchu pandemii covid-19.

 

Oczywiście ta stagnacja ma swoje głębsze przyczyny. Dobrze opisuje je z kolei Holender Servaas Storm. Przypominał on w ostatnich latach, że główną przyczyną trapiących zachodnie społeczeństwa nierówności jest właśnie strukturalna stagnacja płac. Strukturalna to znaczy trwająca od połowy lat 70. i przejawiająca się w nienadążaniu płac za wzrostem produktywności gospodarki. To sprawiło, że na Zachodzie w ciągu tych minionych 40 lat zaczął dominować pracownik niepewny swego i sprekaryzowany. Pozbawiony wsparcia ze strony instytucji (państwo, związki) i wręcz skazany na prace coraz bardziej niepewne. Ten pracownik jest - pisze Strom - podstawowym gwarantem… niskiej inflacji oraz niskiego popytu w gospodarce. Nierówności to zaś konswkwencja takiego stanu rzeczy. Niska inflacja i słaby popyt to z kolei zachęta do uciekania pieniędzy z gospodarki realnej na rynki finansowe ze szczególnym uwzględnieniem rynku nieruchomości. A także hamulec dla wzrostu i rozwoju. 

 

Pocovidowa inflacja - ta notowana od jesieni 2021 roku a do wybuchu wojny na Ukrainie - jest więc także sposobem, by się z tego zaklętego kręgu wyrwać.

 

Dopiero poznając te argumenty drugiej strony możemy spojrzeć na inflację bardziej życiowo. To znaczy jak na normalne zjawisko gospodarcze. Trochę dobre, a trochę złe. 

 

Oczywiście od tamtej pory znowu do równania dodać należy nowe fakty. Te w postaci eksplozji inflacji surowcowej związanej z agresją Putina na Kijów. O tym jednak szerzej w następnej odsłonie "Przewodnika Ekonomicznego". 

 

O autorze:

Rafał Woś, dziennikarz i publicysta ekonomiczny. Pracował w "Dzienniku Gazecie Prawnej", "Polityce" i "Tygodniku Powszechnym". Obecnie członek redakcji "Salonu24". Autor kilku książek m.in. "To nie jest kraj dla pracowników" czy "Dziecięca choroba liberalizmu". Współautor scenariusza do filmu fabularnego "Gierek". Laureat szeregu najbardziej prestiżowych nagród dziennikarskich.

Loading Comments
Gorące tematy

Formularze PIT

Formularze PIT do druku

Zainteresuje cię także
Ulga na własne cele mieszkaniowe – co musisz wiedzieć?